poniedziałek, 15 lipca 2013

sexu nie będzie ... #firstworldproblems

Poważne problemy / szalona rzeczywistość




Domyślacie się że będzie to dumka na dwa serca na temat technologii. Jakby inaczej...

Na szczęście będzie krótko. Poważnie. Przynajmniej teraz tak mi się wydaje.

Środa. Godzina 14:62. Typowy Romek siedzi w biurze. W ostatnią sobotę poznał Basię. Zgrabna, dowcipna dziewczyna, o kruczoczarnych włosach i uśmiechu bezczelnie skradzionym z reklamy pasty do zębów. Rozmawiali podczas imprezy co najmniej z 18 minut. Poznali się i coś zaiskrzyło. Romek od niedzieli (włącznie) biczował się by nie dzwonić do niej od razu - wyczekaj ofiarę - knuł w myślach...



Wyczekał. Wyszedł z biura, usiadł w pobliskiej kawiarni i przeglądając książkę telefoniczną znalazł magiczny rekord "Basia Party" ... Dzwonię - pomyślał. Spojrzał jeszcze raz w telefon szukając jakby potwierdzenia, że ten kierunek działań jest słuszny i nacisnął zieloną słuchawkę ...

Kilka żenująco-nic-nie-znaczących zdań później zakończył lekko krępującą rozmowę sukcesem. Umówieni - piątek wieczór. Mała restauracja w centrum miasta.

Czwartek zniknął Romkowi gdzieś pomiędzy pracą, a zakupami, bo przecież jakąś ładną koszulę przyodziać należy, a i perfum zacny sposobności do zbliżenia stworzyć może.

15:85 Piątek. Typowy nasz wyszedł z biura, wymknął się właściwie szybciej i popędził na tyle na ile pozwalał mu szalony, rozgrzany do czerwoności mały 65 konny silnik benzynowy o pojemności 1387 cm3 ... Wpadł do domu. Wziął prysznic, poprawił grzywę, myjąc zęby, jednocześnie oblewał się perfumami i zamawiał taksówkę.

Gdy dotarł na miejsce jej nie było. No, ale przecież miała jeszcze czas, by dotrzeć. Romek wtedy właśnie pierwszy raz dotarł przedwcześnie. Palił papierosa i popijał piwo zimne, dobre, orzeźwiające, dodające odwagi piwo... Chwilę później spostrzegł ją wysiadającą z taksówki korporacji której nazwa wskazywała nominał, w którym dokonuje się płatności. Piękna była. Jakaś piękniejsza niż zapamiętał.

Romek i Basia siedzieli, jedli, rozmawiali, śmiali się - mieli sobie tyle do powiedzenia ..., gdy zrobiło się chłodno weszli do środka by kontynuować i mimo lekko krępującej sytuacji wynikającej z tego, że przecież byli dla siebie zupełnie obcy spędzili cudowny wieczór...

Spotkali się ponownie w sobotę. We wtorek. W kolejny czwartek byli razem w kinie. Basia opowiadała o pracy, o koleżankach, o tym, że marzy by pojechać kiedyś do Hiszpanii, Romek natomiast namiętnie snuł teorie o wszystkim co go otacza. Przy okazji opowiadał też o tym, co spotkało go od ostatniego spotkania ... Zawsze mieli milion tematów, które mogli poruszyć i tysiące historii wypełniających czas. Opowieści te zbliżały ich do siebie i sprawiały, że oboje emocjonalnie zaangażowali się w znajomość ....

Ileż emocji ... ten moment kiedy martwisz się krępującą ciszą. Ta chwila gdy zbierasz w głowie historie, którymi chcesz się podzielić z drugą osobą. Te sekundy gdy łapiecie się za ręce i spoglądacie sobie w oczy ...

WITAJ W 2013



Dziś historia Basi i Romka wyglądałaby inaczej. Z pewnością.

Najpierw zostaliby oznaczeni na Facebooku przez wspólnego znajomego na jednym zdjęciu. Następnie dodaliby się do znajomych. On przejrzałby jej zdjęcia, ona zdjęcia dziewczyn, które komentują jego statusy. Mieliby więcej czasu by zastanowić się nad sensem spotkania. Zaczęłoby się od kilku wiadomości, rozmów na czacie. Spotykając się pierwszy raz po imprezie wiedzieliby o sobie więcej niż można sobie wyobrazić. Byliby przygotowani na to co może ich spotkać i podchodziliby do znajomości w zupełnie inny sposób.

Zniknęła ta krępująca niepewność, która dodawała smaku. Podsycała emocje, sprawiała, że lekki ból brzucha atakował nas już dzień wcześniej. O seksie rozmawialiby już na Facebooku. Kilka sprośnych wiadomości i wiadomo już mniej więcej kto co lubi... takie pitu pitu garść bullshitu



Smutne co? Kim jesteśmy? Jaka jest nasza przyszłość?

Im bardziej  technologia, internet, nowinki wdzierają się w nasze życie tym bardziej tracimy te piękne elementy, które pozwalają nam być ludźmi. Tymi prawdziwymi. Z krwi i kości. Dotyk, smak, zapach - poczucie bliskości ....

Jak to będzie wyglądało za kilka lat?

Co jeśli w tak prosty sposób jak kliknięcie "like" na Facebooku będziemy mogli uprawiać sex? Możliwe? Tak! ... gdzie będą emocje, gdzie ten szał, gdzie to wszystko co dziś jest piękne i ważne w naszej naturze?

 

Świat zwariował. Nie wiem dziś czy technologia ułatwia nasze życie, czy je po prostu zmienia. Zmieniły się modele konsumpcji treści, zmieniają się modele biznesowe - zmieni się model konsumpcji związku? Oczywiście, że nie będzie to reguła, że będą wariaci, którzy mimo wielu przeszkód takich jak możliwość złapania kataru po drodze, zbyt wysoki poziom podniecenia, szaleństwo, ekscytacja będą chcieli kochać się w sposób klasyczny... Może stworzą nową subkulturę?

Czy będziemy potrzebowali się ze sobą spotykać skoro będziemy i widzieli i słyszeli siebie wzajemnie korzystając np.: z Google Glass a potem będziemy mogli okazywać sobie czułości ubierając dziwne kombinezony? Czy będzie sens jakiś w wychodzeniu z domu skoro zapachy, smaki, dotyk, bliskość będziemy mieli zapewnione poprzez technologię? Czy ludzie hołdujący jednak klasycznym metodom funkcjonowania będą nazywani zwierzętami?

taka sytuacja ... dwutlenek węgla, hemoglobina, mistyfikacja ...

Czy do tego świat zmierza? Wizja jest straszliwa, ale zobaczmy jak to wygląda naprawdę...

Kiedyś ludzi poznawało się na imprezie u znajomych, w pubie, w pracy dziś poznajesz ich poprzez sieć.... Czy przestajemy być ludźmi? Czy nie boimy się o nasz gatunek?

Na szczęście są jeszcze tacy, którzy wierzą jedynie w osobisty kontakt i którym nigdy nie przyjdzie do głowy by zamienić zapach dotyk czy smak bliskiej osoby na pakiet danych wysyłanych online ze skafandra do skafandra ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz