czwartek, 25 lipca 2013

fap fap fap nad samym sobą #branżunia



Używam bloga jak oręża ...

Obiecałem Krzyśkowi (jak klikniesz to się dowiesz kto to) na Fanpejdżu tym moim (rozmowy strategiczne) że nie będę już marudził na temat zmian społecznych, braku uczuć, że nie będę prowadził sam ze sobą filozoficznej dysputy na temat końca świata ... (choć i tak wierzę, że ziemię opanują maszyny - true story).

Miałem opublikować post na temat e-commerce, m-commerce, t-commerce ... jednak musi on jeszcze chwilę poczekać.

Zazwyczaj nie hejtuję tak mocno naszej branżuni ....

Kochani social pitu pitu masters ....

Cieszy mnie niezmiernie, że wszyscy jesteśmy geniuszami internetów. Serio! Im więcej specjalistów tym lepiej, im więcej udanych projektów tym lepiej...

Cieszy mnie wzajemna adoracja - ja Ci polubię post, Ty szeruj moje foto, ja kupiłem promo za 16 zł na Facebooku dla posta Ty masz dużego klouta - polub je zasięg oszaleje ... Serio! Pomagajmy sobie, pomagajcie sobie, działajmy razem - bardzo mi się to podoba.

Mamy szczęście.

Urodziliśmy się w czasach kiedy jeszcze gry "się wgrywały" ... kiedy to nie można było chodzić po pokoju jak nasze c64 wczytywało kasetę, bo 20 min czekania mogło spełznąć na niczym.
Urodziliśmy się w czasach kiedy tylko durnie nie potrafili jechać na giełdę i samodzielnie od podstaw skompletować i złożyć sobie kompa (a były to czasy gdy ustawiało się jeszcze napięcie na płycie głównej więc helloł) ....

Urodziliśmy się w czasach gdy need for speed na wysokiej rozdzielczości haczył, ale było widać ślady opon na asfalcie ...

Finalnie - urodziliśmy się w czasach, gdy to wszystko się zaczynało na dobre i mogliśmy być tego częścią.

To my pisaliśmy pierwsze programy w Pascalu. To my rozkminialiśmy czym jest tunelowanie połączeń (co przy prędkościach modemów było jakby pomyłką) by stać się hakerami. To w końcu my zakładaliśmy jako pierwsi konta na Facebooku gdy był raczej jedynie mapą miejsc w których byłem i serwisem w którym oceniam dziewczyny. To my byliśmy na gronie, to my mieliśmy majspejsy to my pierwsi jaraliśmy się mega pojemną pocztą gmail ....

Mamy szczęście. Rozumiemy sieć bo byliśmy częścią zmiany.

Nowe Pokolenie

Dziś mamy do czynienia z bandą nastoletnich ekspertów, którzy wyrośli dzięki Facebookowi. Wiedzą wszystko, wszędzie byli. Pierwsi stają by hejtować innych. Pierwsi wyciągają błędy kolegów i koleżanek z branży. Pierwsi kopiują śmieszne obrazki z 9gaga. W międzyczasie opowiadają o strategii komunikacji, marketingu i markach ...



Pokolenie (przed)Facebookowe

Mamy także w przepastnych internetach osoby, które może i częścią zmiany były, ale tak jak część z naszych rodziców były w trakcie zmiany w takim wieku, że nie popłynęły z prądem. Ludzie Ci poruszają się w środowisku komputerowym, excel, power point, word, windows to jakby dla nich nic zaskakującego. Radzą sobie z pocztą, wyszukują informacje w Google, mają ulubione serwisy internetowe... coś tam wiedzą, ale do ekspertów im bardzo daleko. Jak wiele jest takich osób?
Mnóstwo  - jeśli zdefiniujemy sobie ich jako grupę w wieku 40+ to mówimy tu o 30% internautów. 30%.

My jesteśmy pokoleniem środka.

To taki rys sytuacyjny, a teraz sam post który chciałem opublikować - w skrócie.

Mamy w internetach ludzi, którzy nie ogarniają rzeczywistości socialowej natomiast przez to, że coś tam czytają, kogoś posłuchali, czy gdzieś coś zauważyli są przekonani, że posiadają jakąś tam unikalną wiedzę. Większość z nich jest tzw. ekspertami na własnym podwórku gdzie w miarę bezpiecznym ekosystemie opowiadają jak to odkryli nikomu nieznany google drive np. I fajnie, ktoś się zaśmieje, ktoś powie, że znał - może takiego eksperta da się namówić do dalszej nauki, albo chociaż do zaprzestania tworzenia wokół siebie aury eksperta.

Niestety jak to bywa w social media niektóre takie tematy wypływają. Specjalnie nie umieszczę tutaj linka do strony na Facebooku by nie promować tego, ale pojawiają się tacy domorośli eksperci także w sieci. Pomogłem ciotce, pomogłem 4 letniej córce, zgrałem żonie zdjęcia z Egiptu na dysk - znam się powiem o tym ludziom i może zrobię na tym milionowy budżet.

Starcie Pokoleń.

W pewnym momencie taki temat wypływa i na fanpage'u pojawia się grono hejterów z nowego pokolenia, którzy za wszelką cenę chcą zdobyć fejm i rozgłos - mogą go zdobyć tylko poprzez wymyślny flejm, którego oceną jest liczba lajków danego komentarza. Zaczyna się robienie z człowieka pośmiewiska, zaczynają się żarty, zaczynają się prowokacje, które często są udane. Powstają szydery, memy i kółka lubujące się w hejtowaniu wybranych ofiar.

Punktem kulminacyjnym jest zapraszanie tych ludzi na spotkania branży. To właśnie miało dziś miejsce i to u mnie przelało czarę goryczy.

Po co? By publicznie zrobić z kogoś pośmiewisko? By w gronie małych śmiesznych hien zaatakować ofiarę i doprowadzić do linczu? Może po to, by zrobić dla siebie trochę rozgłosu i dobrać kolejne 500 lajków dla swojego fan page'a?

Żenada - branżo, żenada słabizna.

Wiem, że lepiej by to wyglądało gdybym powiedział Wam konkretnie o jaką sytuację chodzi, ale nie zrobię tego nie dołączając się do całej akcji.

jeden z komentarzy brzmiał: "to tak jak w filmie gdzie bogaci zapraszają biednego i sadzają ze sobą przy stole by naśmiewać się z niego i robić sobie jaja" ... tak to wygląda i tutaj.

Świat istniał przed Facebookiem, będzie istniał po, a takie słabiutkie zagrywki będą zawsze miały miejsce.

ale nie martwcie się ... karma ;) wróci do Was to, co robicie innym. Gdy okaże się że nie jesteście już mega ekspertami bo technologia i rozwój cywilizacji zafundowały tyle zmian, że Wasze głowy nie będą w stanie tego ogarnąć - ktoś zacznie szydzić z Was ....

bawcie się póki możecie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz