poniedziałek, 6 maja 2013

31 lat jak jeden dzień... life strategy





Zadziało się...

Nie wiem kiedy minęło te 31 lat...

Dziś nie będzie o marketingu, strategiach, kryzysie jakimś i sposobach na niwelowanie jego efektów.

Każdy z nas ma marzenia, sny do których wraca, które napędzają go i dają siłę. Niestety często bieżące sprawy zmuszają nas do racjonalizacji i odłożenia sennych wizji na bok.

Dwa słowa o tym co napędza ....


To wszystko zaczęło się bardzo dawno temu, gdy tylko oglądałem czasem rajdy i marzyłem by choć raz usiąść na fotelu pasażera i wziąć udział w tzw. co-drive. Na tamte czasy było to totalnie poza zasięgiem. Jednak gdzieś w głowie miałem obraz siebie siedzącego w samochodzie rajdowym.

Pasja trwała - przejawiała się w zamarzaniu podczas Barbórki (i naprawdę mówię o zamarzaniu, a nie marznięciu - jest różnica), przejawiała się w oglądaniu wywiadów, relacji, czytaniu prasy.

Na rynku pojawiło się Ferrari 458 Italia... dla mnie jako mega fana motoryzacji i pięknych aut szybko stał się to najpiękniejszy samochód świata. Nie znałem jednak nawet nikogo kto takie auto posiada i mógłby ucieszyć mnie choćby przewiezieniem po mieście. Miłość do auta przejawiała się w zbieraniu informacji na jego temat, zdjęć opisów, materiałów.... (przyznaję przez chwilę miałem słabość do Aventadora i Reventona ..., ale to nie było nic poważnego, raczej przelotna znajomość).

Dużo pracuję i jestem zadowolony z tego, gdzie zawodowo się znajduję. Nigdy nikt nie musiał nakłaniać mnie do zwiększenia ilości zaangażowania w prace, które wykonuję. Praca daje mi radość i przyjemność, w głowie jednak cały czas ważne miejsce zajmowały marzenia motoryzacyjne.

Racjonalizacja. Układałem wszystko w moim życiu tak, by uszczęśliwiać wszystkich dookoła. Tak mi się wydawało, ale przecież jak mówi powiedzenie - nie możesz uszczęśliwić kogokolwiek jeśli sam nie jesteś szczęśliwy.

Mimo tego ... nie zrobiłem nic by zrealizować swoje marzenia.

Dziś.

Odważne decyzje. Stawianie na siebie i rozwój plus realizacja marzeń.
Zacząłem od rzeczy prostych. Z jednej strony MBA oraz program Management, z drugiej strony kursy językowe. Wiedza jest dla mnie skarbem i cieszy mnie jej pochłanianie ...

Następnie przyszła kolej na rzecz totalnie oderwaną od rzeczywistości... Marzyłem o tych rajdach, chodziłem wokół tego, dowiadywałem się rozmawiałem, poznawałem ludzi, aż w końcu stało się ....


Po długich bojach, wyrzeczeniach, po wielu problemach i komplikacjach światło ujrzał gotowy do rajdów Pugi ... Przygotowany w każdym najmniejszym nawet fragmencie, dopracowany z niesamowitą precyzją przez zaprzyjaźniony już serwis aut rajdowych 205garage.pl

To był strzał w dziesiątkę. Zmieniło się wszystko. Miałem więcej energii w pracy mimo, że wracałem nie do domu, a prosto do auta, by chociaż w nim usiąść, by zaplanować udział w jakimś treningu, by poczuć się tak jak zawsze chciałem. Ile razy rezygnowałem z przyjemności by zrobić coś z rajdówką? Wiele.

Oglądałem bloga Jacka Gadzinowskiego - miałem okazję wymienić z nim kilka wiadomości - podziwiałem za umiejętność życia z pasją. W sumie to gość, który mógłby przecież do tej pory nie zdejmować garnituru, a marzenia o lataniu mieć głównie w formie filmików na youtube....

Dziś ....
Za tydzień jadę w drugiej rundzie RPP (Rajdowego Pucharu Polski) w Rajdzie Nadwiślańskim. W czerwcu biorę udział w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Śląska i tak dzieje się i dzieje i nie potrafię porównać tego do niczego innego. Dziś wiem, że pasje napędzają do życia, dają energię w pracy, w domu. Pasje zrobią z Ciebie lepszego pracownika, lepszego kumpla, czy lepszego faceta. Nie ma takiej siły, która jest większa i generowałaby wyższy poziom zaangażowania.


Dziś zamiast imprezy kupuję hamulce i opony. Życie jest piękne. W rajdach jest tak, że musisz być skupiony w 100% na tym co robisz, bo najmniejszy błąd może skończyć się dla Ciebie tragicznie. Łatwo przenieść to na życie, w życiu prywatnym daję z siebie wszystko, w pracy staram się być człowiekiem na którego można liczyć i któremu można spokojnie powierzyć dowolne, choćby najtrudniejsze zadanie. Czy zawsze się udaje? Nie. Oczywiście, że nie, ale udaje się częściej niż kiedyś.

Skupiony na rajdach zapomniałem o moim najbardziej nierealnym marzeniu.... Ferrari 458 Italia. Tak, tak ... wiem, cena powyżej miliona złotych wylewa na mnie kubeł zimnej wody. Jednak od czego są marzenia...

W końcu decyzja zapadła wsiadłem w samochód i pojechałem do Włoch. Właściwie to nie mam samochodu więc wsiadłem z kumplem, którego znam od około miliona lat i pojechaliśmy jego autem. Budżet - minimum. Założenie - Muzeum Ferrari. Nocleg - nie ważne.

Witam w Maranello ....








Wyszedłem z muzeum. Złapałem trochę powietrza i udałem się w stronę kawiarni sygnowanej logiem z Maranello...

Nim do niej dotarłem podeszła do mnie Pani i zanim się zorientowałem wypełniałem już dokumenty ...

Nie wiem jak to nazwać - dla wielu może wydać się to banalne, niepotrzebne, czy po prostu słabe - dla mnie to było zapierające dech w piersiach wrażenie.

To niczym uczucie gdy na odcinku specjalnym przyburaczysz i witasz się z podsterownością...

Nie ma nic ważniejszego niż bycie dobrym człowiekiem. Nie ma nic ważniejszego niż szacunek do innych ludzi. Nie ma nic ważniejszego niż wewnętrzne szczęście i uczucie spełnienia, bo tylko dzięki nim można stać się kimś więcej ... Znajdujcie czas na pasje, znajdujcie czas, by robić rzeczy które kochacie choćby były najbardziej irracjonalnymi rzeczami świata.

To nie prawda, że trzeba mieć miliony. To nie prawda, że trzeba mieć znajomości. To tylko kwestia decyzji, pomysłu na siebie i siły, która będzie popychała nas w stronę samorealizacji ....

Dziś Marek Stankiewicz około godziny 12'stej skończył 31 lat. Ilość marzeń zrealizowanych: 2
Still to go: more than 10 ... ;)

film z jazdy zostawiam sobie na pamiątkę i jak powiedział człowiek od Ferrari - dziś Pan Panie Marku posmakował, a przyjdzie taki czas gdy Pan przyjedzie i kupi.









1 komentarz: