środa, 19 października 2011

Mamy tu ewangelistę!

czyli oto ja, jestem i wierzę! 





We wtorek rano, a właściwie w nocy wsiadłem w samochód i służbowo ruszyłem do Krakowa. Nie znam tego miasta choć bywałem i bywam tam często ... ale bywać nie wystarczy, by poznać.

Spotkanie, a właściwie sesja, w której wziąłem udział zainspirowała mnie do napisania dzisiejszej notki. Około godziny 10:00 dojechałem na miejsce, wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę biura.

Zatrzymał mnie jednak niesamowity widok ... położyłem laptopa na murku, przez barierkę przewiesiłem płaszcz ... i wstrzymałem oddech


Oczywiście nie mogę powiedzieć Wam czego dotyczyło ponad pięciogodzinne spotkanie. Kto wziął w nim udział i co w jego wyniku powstało - mogę jednak z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: kreatywność w Krakowie to nie pusty slogan.

Dobrze jest usiąść w gronie ekspertów - tych prawdziwych, a nie wyrosłych na potędze chwilowych trendów. Dobrze jest skonfrontować nasze wizje, opinie, zdanie z rozmówcami, którzy swoje pięć złotych na rynku digital już zarobili.

Takie sesje strategiczne to doskonały pretekst do nauki - tej najcenniejszej - poprzez doświadczanie.

Wierzę w kreatywne, młode pomysły! 
Wierzę w nie - serio, choć sceptykiem jestem w kontekście miliarda nowych projektów, które zrewolucjonizują rynek, to wierzę, że pośród całego tego śmieciowego ekosystemu, gdzieś tam leżą i czekają na impuls te wspaniałe, młode pomysły, które z pomocą odpowiednich ludzi mogą stać się biznesami. I choć to wielokrotnie złożone zdanie wymaga przemodelowania, to nie zrobię tego, bo mam...  mam wielką nadzieję, że dzięki jego konstrukcji czuć emocje jakie pojawiają się we mnie gdy o tym piszę! Młode, ambitne pomysły - nie są niczym innym jak tylko pomysłami, a sam pomysł to jeszcze nie biznes.

Byłem niedawno na konferencji E-nnovation 2011 podczas której Krzysztof Kowalczyk zorganizował pitch dla start'upów. Z przyjemnością słuchałem wystąpień kolejnych młodych przedsiębiorców z Hiszpanii, Polski, czy Egiptu.


Z przyjemnością rozmawiałem po zakończeniu wystąpienia z Yasmine El-Mehairy, czując jej energię i wiarę w jakość prezentowanego podczas konferencji pomysłu, który chwilę później zgarnął wszystkie możliwe nagrody --> btw. warto przyjrzeć się projektowi supermama.me, bo nie jest to kolejny banalny start'up, który powstał tylko po to, by zniknąć za pół roku.

Ewangelista.


To duże słowo, którego używać nie przystoi. Chyba. Jednak biorąc pod uwagę to, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy miałem przyjemność spotkać się z kilkunastoma młodymi biznesami, których pomysłodawcami byli wspaniali, energiczni ludzie - wierzę. Wierzę, że to może się udać. Wierzę, że mimo promowania słabych, nic nie wnoszących projektów znajdzie się miejsce także dla tych ludzi, którzy swoje pomysły czują, chcą je rozwijać i widzą w nich biznes.

Wierzę w coś jeszcze. Wierzę, że nie trzeba wymyślać koła po raz drugi, że rozwiązania proste (ale nie banalne) są najlepsze, że konsumenci, internauci, klienci chcą rzeczy / usług / projektów przede wszystkim użytecznych. Te projekty obudzą potrzeby, będą potrzeby kreować i je zaspokajać. Dużo pracy jeszcze i minut i soków wypić należy zanim nasz rynek biznesów wschodzących będzie wyglądał tak, jak byśmy chcieli - jednak jesteśmy na dobrej drodze.

Tylko pasja, emocje, uczucia - są w stanie sprzedać produkt / usługę. Człowiek mający pasję jest bardziej wiarygodny, nie goni rynku, bo gonić się go nie da - rynek porusza się szybciej od nas, by wygrywać musimy przewidywać jego kolejne kroki, a nie podążać za nim niczym ślepiec za dźwiękiem następującym po uderzeniu laską o krawężnik. Dzięki pasji zyskujemy niesamowitą umiejętność - chodzi o wizualizowanie - mówiąc ogólnie. Nie ma nic interesującego w excelu sugerującym wzrost przychodu. W samym suchym excelu to nawet mało wiarygodne. Jednak osoba mająca pasję i wiarę w projekt jest w stanie opisywać liczby, wyniki, cele emocjami - jest w stanie je wizualizować w sposób taki, by zostały odpowiednio zrozumiane i zapamiętane. Samych danych człowiek może nie zapamiętać, zakładając, że wielokrotnie w ciągu dnia jakieś suche liczby docierają do jego głowy. Gdy pasję połączymy z wiarą w projekt jesteśmy w stanie rozmawiać z każdym.

Wierzę w pasjonatów, którzy są na tyle otwarci, by zrozumieć, że biznes to coś więcej niż pomysł.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz