poniedziałek, 26 września 2011

krótkodystansowiec czy maratończyk

graj fair play, ale według własnych reguł



Zbliża się nieuchronnie IAB FORUM i zastanawiam się nad tematem mojej prezentacji. Nie ukrywam, że lubię konferencje, spotkania branżowe, warsztaty, lubię ten zapach wiedzy przenoszony wraz z darmową kawą korytarzami i dyskusje off the record. Forum zawsze było dla mnie świetnym miejscem do poznawania opinii i wizji ciekawych osób. Nie mówię tutaj o znanych personach jak Mike Walsh, czy Blake Chandlee, a raczej o tych bliższych nam, pracujących po sąsiedzku. Często spotykanych w godzinach pracy na negocjacjach, bądź w komentarzach na blogach.

Mimo, że akurat nie spodziewam się tutaj wielu osób z mojej firmy, ah no i mimo, że nie jest to wpis sponsorowany muszę powiedzieć, że podoba mi się to miejsce. Ta spółka. Ten pomysł na biznes. To podejście.

Tematem, który przychodzi mi do głowy w kontekście miejsca, w którym pracuję, a jednocześnie mając z tyłu głowy Forum IAB ... jest strategia krótko i długoterminowa.

Myślałem o tym w kontekście 33 maratonu warszawskiego, który odbył się w ostatnią niedzielę. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że kilka miesięcy temu i ja polubiłem bieganie. Zaczynając od dystansów na poziomie 3 kilometrów, a kończąc przekraczając granicę 25 km. Gdy stajesz na starcie, przygotowujesz aplikację, która zmierzy odległość rozciągasz się, rozgrzewasz i planujesz trasę.

Start.

Jeśli nie zaplanujesz dobrze, jeśli nie weźmiesz pod uwagę terenu, który przyjdzie Ci pokonać, pogody i miliona innych rzeczy, a po prostu ruszysz przed siebie z uśmiechem przylepionym do twarzy, godnym zwycięzcy - prawdopodobnie wrócisz do domu taksówką, bądź dodrepczesz kulejąc. 
Jeśli nie jesteś wprawnym biegaczem (a mówimy o biegach długodystansowych) uważaj z muzyką. Nie zawsze ulubiona playlista okazuje się najlepszym wyborem. Zmiany tempa mogą przyprawić o zawał serca. Ja w taki właśnie sposób nabawiłem się kontuzji. 

Dlatego też wstając w niedzielę rano nie miałem dobrego humoru - wiedziałem, że niestety nie wystartuję w maratonie, choć było to moim marzeniem. Źle planowałem. 

Postanowiłem jednak pobiec dla przyjemności sobie, ot tak o. Po odpowiednio długiej rozgrzewce zauważyłem, że nie mam jednej mega istotnej rzeczy, a mianowicie słuchawek i przyjdzie mi biec bez muzyki. Byłem przekonany, że to przekreśli mój bieg, ale myliłem się. Omijając wszelkie zbędne szczegóły i nie zanudzając Was już bardziej w efekcie pobiegłem rekordowy dystans w rekordowym czasie i co najciekawsze nie byłem tak bardzo zmęczony jak zwykłem być po przebiegnięciu zbliżonych odległości.

Pomyślałem o tym, jak łatwo takie doświadczenie przełożyć na biznes. Biznes, który jest mi bliski. Dlatego wspomniałem o tym, że podoba mi się miejsce, w którym pracuję. To kwestia konsekwentnego pozycjonowania - zajęcia odpowiedniej pozycji w segmencie. Poznania swojego miejsca oraz posiadania pomysłu na to, gdzie, jak i kiedy się znaleźć. 

Niedawno podczas panelu dyskusyjnego powiedziano o mnie Dyrektor Strategii u Wydawcy Internetowego - wtrąciłem wtedy, że wolę by mówiono o nas jako o Biznesie Internetowym. Biznesie, w którym Internet nie jest rozumiany w kontekście narzędzia poprzez które pobieramy treści, ale w kontekście kanału komunikacji (niezależnie czy mówimy o komputerach, telefonach, tabletach, samochodach, pralkach, lodówkach, czy konsolach).

Jeśli stajesz do biegu w biznesie internetowym musisz sobie zdefiniować cele. Celem nie może być chęć stania się "największym portalem", "najpopularniejszym wortalem branżowym", "producentem najlepszych aplikacji na iphone", "najbardziej kompetentnym wydawcą internetowym" itd. itd. itd.


Celem musi być meta. Bycie największym, czy najpopularniejszym może być jednym ze sposobów osiągnięcia celu (mety), ale nie metą samą w sobie. To tak jakby celem biegacza było posiadanie umięśnionych nóg, bądź wypracowanie genialnego sposobu oddychania.

Wydaje się to proste - jednak po głębszym zastanowieniu dojdziecie do wniosku, że w takim razie wcale nie jest łatwo powiedzieć sobie jasno czym jest cel. Proszę tylko nie mylcie go z misją firmy, bo to nie jest to samo.

Powiedzmy, że Ci się udało.

Musisz definiując cel, wiedzieć gdzie się znajdujesz - czyli określić punkt będący dla Ciebie "startem". Następnie analizujesz odległość jaką musisz przebyć do mety oraz teren który przyjdzie Ci pokonać. Musisz zupełnie jak biegacz myśląc o pogodzie, w kontekście biznesu internetowego myśleć o dynamicznie zmieniającej się topografii rynku, o trendach, o konkurencji, która będzie implementowała ciekawe rozwiązania u siebie, o setce zmiennych, które będą miały bezpośredni wpływ na to, jaki czas osiągniesz nim dotrzesz do mety ... i teraz znając już przewidywany czas możesz zastanowić się czy warto biec. Czy miejsce, na którym dobiegniesz jest dla Ciebie satysfakcjonujące? Czy podołasz wydolnościowo? Dobrze w takiej chwili mieć przy sobie kogoś, kto biegł już wcześniej. Kto może podpowiedzieć, kto widzi w szerszej perspektywie i wskaże nam rzeczy, na które moglibyśmy sami nie zwrócić uwagi.

i teraz pomyśl ... bieg długodystansowy, a właściwie jego ukończenie daje bardzo dużo satysfakcji i niewielu jest takich, którzy ukończeniem takiego biegu są w stanie się pochwalić. W kontekście biznesu jest bardzo podobnie. Jest tylko kilku graczy, którym się udało, którzy na ryku mają już tak silną pozycję , że co by się nie działo są bezpieczni, bo mają wystarczająco dużo doświadczenia by się odnaleźć w choćby najmniej spodziewanej sytuacji. To maratończycy.

czy nie lepiej biegać sprint? Krótkie, bardzo szybkie odcinki. zamiast 42km, może lepiej biec 500, 250, a może 100 metrów? Do nich jednak też w sposób odpowiedni należy się przygotowywać .... Czym są w kontekście biznesu takie biegi? To proste. To jednorazowe strzały. To bańki, które rosną nadspodziewanie szybko i pękają z wielkim hukiem pozwalając mimo wszystko keszować się udziałowcom ....

chcesz być maratończykiem, czy sprinterem?

Ja mam to szczęście, że pracowałem zawsze u maratończyków. Ten model mi odpowiada i ten sposób planowania podzielam. Oczywiście narodzi się na rynku jeszcze kilku sprinterów, którzy szybko osiągną sławę i pieniądze - jak to gwiazdy, ale równie szybko znikną. Prawdopodobnie spróbują jeszcze startu w jakimś innym krótkodystansowym wydarzeniu, ale sukces tutaj osiąga się raz, góra dwa razy.

Maratończyków jest niewielu. Planują. Wiedzą, że na dźwięk wystrzału z pistoletu startowego nie muszą ruszać jak szaleni. Czy są ociężali? Nie. Po prostu planują. Wiedzą, że 10 km dalej będą mijać wycieńczonego młokosa, który klnie pod nosem opierając się o pień drzewa choć jeszcze chwilę temu, tuż po starcie usiłował narzucić tym większym, doświadczonym swoje tempo.

Planowania nie unikniesz. W żadnej sferze, na żadnym polu.

i na koniec cytując jeden z Polskich klasyków:

"mamusię oszukasz, tatusia oszukasz, ale życia nie oszukasz"




a żeby było jasne jak dynamiczne jest / jak zmienia się środowisko on-line  ... mega infografika ....

State of the Internet 2011

Created by: Online Schools

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz