znają już RTB, USP oraz dowiedzieli się co to jest insight ... ;)
czy oby na pewno?
W piątek nie chciałem już nikogo dobijać jakimiś długimi, pełnymi analiz publikacjami.
W piątek chciałem spokojnie, skończyć pracę wypić kawę, bliżej być, szybciej w domu, spokojniej zakończyć i nawet cytaty typu:
- Bo takie są oczekiwania użytkowników!
- A mamy na to jakieś badania, czy tylko tak się wydaje?
- No nie mamy badań...
nawet takie cytaty miały mnie nie prowokować, ale cóż ... niech będzie ... jedna krótka myśl, przy piątku.
Codziennie słyszymy, że świat się zmienił. To prawda. Codziennie słyszymy, że technologia jest coraz bardziej dostępna. To także prawda. Krąży też powiedzenie, że zmienili się diametralnie konsumenci. Drodzy Państwo, czy to prawda? Odpowiedź jest jedna i ciśnie się sama na usta: to zależy.
Kiedyś plotkowano w kolejkach, w sklepach, obok kiosku, na ulicy. Komentowano wydarzenia przy klatce pod blokiem, bądź na herbatce u sąsiadki. Dziś mamy komórki, które nie służą już do dzwonienia, mamy komputery, internet, urządzenia przenośne, samoloty, samochody, teleportację!
Czy z tego wynika, że konsument się zmienił?
Nie. Zmieniły się formy komunikacji jedynie. Gdyby dziadek mój świętej pamięci, wspaniały człowiek mając lat szesnaście założył sobie pocztę na Onet.pl, a następnie Armia Krajowa wpisał w zawód na LinkedIn - to prawdopodobnie nie różniłby się niczym od dzisiejszego konsumenta. Tak samo korzystałby z różnych kanałów komunikacji, tak samo biegle operowałby telefonem komórkowym. Nie byłby innym człowiekiem. Po prostu inaczej by się komunikował.
Gdzie zmierzam?
Staramy się wymyślać coraz to nowsze, niesamowite metody oceny konsumentów poprzez to w jaki sposób konsumują oni treści. Brawo jeśli korzystamy z tego myśląc o reklamie kontekstowej. Zgrozo jeśli w ten sposób chcemy tworzyć profile.
Ludzie od zawsze potrzebowali komunikować się z innymi. Mówić o swoich sukcesach i porażkach, dzielić się przemyśleniami, wymieniać poglądy.
To w jaki sposób komunikują się dziś zależy tylko od tego jakie narzędzia im do tego damy.
Błędem więc jest na etapie tworzenia strategii wychodzenie z poziomu kanału komunikacji - należy zejść niżej, głębiej - zdefiniować insight ...
i tak oto dochodzimy do sytuacji, w której my gadające głowy musimy zamilknąć i posłuchać konsumentów.
Ciężka sprawa.
Ktoś zaczął czytać podręczniki... USP, RTB matko im ciekawszy skrót anglojęzyczny - tym lepiej.
Krytyki zero ... bo jak widać na dobre nam to wychodzi.
Okazało się więc, że należy konsumenta czasem posłuchać zanim zacznie się do niego mówić. Dlaczego? Między innymi dlatego, że dość już słabych projektów opuściło ściany agencji reklamowych. Tylko jak ten insight znaleźć ;) ... przecież póki co (a pisałem o tym wyżej) segmentowaliśmy sobie konsumentów. Ci mają tyle lat i są z takiego miasta, a Ci mają taką pensję i takie wykształcenie.
Potrzebujemy więc insight'u.
Tylko czy wiemy czym on tak naprawdę jest? Definicji tyle co strategów ;) czyli jak psów. Najlepsza jaką znalazłem to wyprowadzone z obserwacji zachowań zrozumienie ludzkich potrzeb, które stanowi przesłankę do praktycznych, udanych działań na rynku. Insight nie dotyczy wyłącznie konsumenta, może to być również prawda o produkcie, kategorii bądź marce.
Pięknie. Pytanie tylko skąd go wziąć...
Drodzy Państwo - niestety trzeba słuchać, słuchać i obserwować, obserwować i badać.
Niestety ... badać (niestety bo jest to słowo odstraszające agencje i marketerów) Obserwować konsumenta w jego naturalnym środowisku, badać jego zachowania, reakcje, potrzeby, zainteresowania. Warto analizować proces podejmowania decyzji, konsumpcję mediów.. Nie uciekniemy także od wskazania GC reprezentującej wybrane zachowania - spontaniczne i rutynowe, a to w efekcie może zaowocować u nas urodzeniem się mega ciekawych koncepcji rozwoju produktów (jeśli mówimy o produkcie) lub strategii komunikacji.
Spokojnie Panowie i Panie marketerowie i agencyjni ninja ... nie jest jednak aż tak cieżko / trudno. Można przecież zacząć od obserwacji najbliższego otoczenia. Przecież każdy z nas reprezentuje jakąś grupę celową, którą po zdefiniowaniu można opisać w kontekście prowadzonego działania - przecież tak też możemy namierzyć potrzeby ;)
Jeśli mamy insight ... możemy skupić się na tworzeniu BIG IDEA ;) - wybaczcie mi proszę uśmieszki i wybaczcie jeśli ten tekst wydaje się Wam banalny, ale dzisiejsze spotkania i rozmowy sprowokowały mnie do napisania tego artykułu - proszę więc o wybaczenie.
Życie Życie jest nowelą....
Czy konsument powie nam czego chce? Czy dobrze oceniamy jego potrzeby? Czy komunikacja którą przygotowaliśmy nie ośmieszy wartości, którym hołduje konsument i nie wpłynie negatywnie na naszą kampanię, czy skupienie się na ciągłych badaniach i przeglądanie słupków nie doprowadzi do zabicia spontanicznej kreatywności ;)? Nie będzie łatwo - jak powiedział Ogilvy - a jak powiedział widać na górze na moim blogu ... nie wspierajmy się na latarniach tylko korzystajmy z tego, że oświetlają nam drogę - inaczej nigdy nie podejmiemy racjonalnych decyzji.
to tyle?
Nie ... :)
Przecież wszystko należy przetłumaczyć na język GC, produkt musi posiadać odpowiednie cechy, a zmienne środowiskowe mogą wszystko zmienić :)
Zatem drodzy Ninja ;) słuchajcie konsumentów, pytajcie, badajcie, rozmawiajcie, badajcie .... a następnie w oparciu o wyniki badań działajcie kreatywnie ... bo konsument głupi nie jest, a pójście na łatwiznę może przynieść porażkę ;)
Choć jak zawsze .... nie musi ... bo oczywiście to zależy ;)
Miłego Weekendu ;)
Very true! A z dobrym insightem jest jak z pomysłem na prezent dla kogoś bliskiego. Nie zawsze jest prosto trafić, ale zdarza się, że jak coś już wymyślimy to czujemy że to jest to!
OdpowiedzUsuńTak samo tutaj - często nie słupki a słuchanie, nie raport a zdjęcie, nie wynik a komentarz są źródłem inspiracji do konkretnych działań!
In Insight we trust!
true true ;) - byleby pamiętać, że wszystkie nasze pomysły ma łączyć jakaś idea ... ;)
OdpowiedzUsuń- świetne porównanie z tym prezentem dla kogoś bliskiego ;)
:) praca z insightami na codzień pozwala nabrać wprawy w ich werbalizacji ;)
OdpowiedzUsuń